Waldemar Pawlak Waldemar Pawlak
310
BLOG

Gazowe dyskusje

Waldemar Pawlak Waldemar Pawlak Gospodarka Obserwuj notkę 37

Zapraszam do spojrzenia na wywiad dla Rzepy w sprawie gazu - rozmowały Karolina Baca i Agnieszka Łakoma. (Źródło)

Rz: Czy to nie dziwne, że zaopatrzenie Polski w gaz zależy od pogody i dobrej woli strony rosyjskiej, która dostarcza nam więcej gazu, niż wynika to z obowiązującego kontraktu?

Waldemar Pawlak: Rosjanie są dużo bardziej praktycznie i pozytywnie nastawieni do współpracy biznesowej z Polską niż ci politycy polscy, którzy widzą w nich tylko samo zło i źródło problemów. Warto zauważyć, że w 2009 roku, choć też nie mieliśmy porozumienia, gaz rosyjski płynął tak, że nie było w kraju kłopotów. Teraz sytuacja jest podobna. Nikt nie ma wątpliwości, że porozumienie jest konieczne. Liczę, że spółki pragmatycznie podejdą do kwestii spornych i uzgodnienia nastąpią szybko.

Pragmatyzm PGNiG może nie wystarczyć. Jak pan widzi rozwiązanie sprawy zaległych należności Gazpromu wobec EuRoPol Gazu?

Obecnie te negocjacje utknęły w punkcie bardziej symboliki politycznej niż biznesu. Patrząc na sprawę tylko w kategoriach politycznych, można było się porozumieć już dawno. I to nawet tak, że jeśli teraz my poczynilibyśmy ustępstwo, to może wkrótce udałoby się z drugiej strony osiągnąć coś innego. To w długoterminowych relacjach jest bardzo potrzebne. Przypomnę, że w 2007 r. rząd odpuścił Rosjanom zastrzeżenia związane z WTO, a kilka miesięcy  potem Moskwa zgodziła się na zniesienie embarga na polskie mięso. Utrzymywanie napiętej sytuacji prowadzi do absurdalnych efektów. Tak było w 2006 r., gdy Polska i PGNiG uprawiały zadziorną politykę. Skutki były fatalne – zgodzono się na 10-proc. podwyżkę cen gazu, co przez trzy lata kosztowało nas miliard dolarów. Teraz potrzebne jest inne podejście – praktyczne.

Czy to znaczy, że PGNiG może odpuścić i zgodzić się, by Rosjanie nie zapłacili na przykład części zaległych kwot za tranzyt gazu?

Mówimy o przeszłych należnościach i kwotach spornych. Warto pamiętać, że sąd uznał w ub.r. cześć tych kwot i to tylko za 2006 r. Jeżeli w tym tempie miałyby postępować sprawy sądowe, to w tym roku będziemy mieć wyrok dotyczący 2007 r. I tak dalej możemy czekać na kolejne, a  tymczasem dodatkowego gazu z Rosji potrzebujemy już teraz. W obecnej sytuacji warto się zastanowić, czy wraz z dyskusją o zaległych kwotach nie porozmawiać o przyszłych rozliczeniach. Może, odpuszczając w jednym miejscu, moglibyśmy zyskać np. obniżkę ceny za przyszłe dostawy gazu. Nawet gdyby to była obniżka tylko o 1 proc., to przedkłada się na miliony dolarów, tym samym uzyskalibyśmy wyrównanie starych zaległości z lat 2006 – 2008.

Czy tę koncepcję przedstawił pan ministrowi skarbu?

Zrobiłem to kilka miesięcy temu. Na poziomie korporacyjnym za negocjacje odpowiada resort skarbu. Minister zastrzegł sobie prawo do wyrażenia zgody na porozumienie między PGNiG i Gazpromem. Gdyby to wyłącznie ode mnie zależało, to dawno byśmy załatwili sporne kwestie i pewnie nawet mieli tańszy gaz. W takim biznesie jak gazowy, gdy relacje są długo- terminowe, raz jedna raz druga strona ma problem, który chce rozwiązać. Warto patrzeć w dłuższej perspektywie, a nie doraźnie – na zasadzie, kto komu jednorazowo ustąpi czy dokuczy.

Czy nie sądzi pan, że ustępstwa w kwestii należności EuRoPol Gazu są niemożliwe, bo natychmiast w Sejmie opozycja zacznie protestować i pojawi się wniosek o postawienie ministra, który odpuścił Rosjanom miliony dolarów, przed Trybunał Stanu?

Można odwrócić sytuację i postawić pytanie, dlaczego nikt nikogo nie chciał stawiać przed Trybunałem Stanu za porozumienie z 2006 r. Do tej pory w MSP nie można znaleźć pisma akceptującego te decyzje ówczesnego zarządu PGNiG. Odpowiedzialność za długoterminowe projekty wymaga wzięcia też na siebie pewnego ryzyka. Nie mam takich obaw jak nasi koledzy z Platformy, którzy – mam wrażenie – nie wytrzymują tego typu presji. Nie można robić histerii ze spraw trudnych do załatwienia. Strach przed wszelką krytyką relacji z Rosją jest tak wielki, że na praktyczne, kompromisowe rozwiązania mało kto chce się odważyć.

 
PS. Dodatkowo dla pasjonatów: redaktor Andrzej Kublik tłumaczący Komiersanta i inne rosyjskie gazety - interesujący tekst przede wszystkim z uwagi na zastosowaną technikę dziennikarską - jestem pełen podziwu, choć nie zgadzam się z autorem.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka